Bardzo zgrabna komedia mająca dużo uroku. Film łobuzerski, momentami nawet łotrzykowski. Sceny w hotelu Savoy - doskonałe.
Świetny melanż postaci: kustosz-gentleman, kowbojka z Teksasu, biznesowy tycoon, Japończycy korporacyjni, nie lubiący sztuki flamandzkiej Kolończyk. Idealnie dopasowani aktorzy do ról. Diaz sprawia wrażenia jakby urodziła się do swojej roli. Postać Shabandara jest z kolei wprost skrojona pod grę Rickmana. A Colin Firth pięknie łączy te skrajne osobowości. Stanley Tucci jako Zaidenweber to też zjawisko samo w sobie.
Naprawdę miła i inteligentna rozrywka oparta o pomysł ze świata sztuki i biznesu. Widać w tym autorską rękę scenariusza braci Coen.
Racja.Dziwię się że ten film jest tak słabo oceniany.Ja się uśmiałam przy nim jak nie wiem :P
Doskonałe sceny w hotelu? Inteligentna rozrywka??
Chyba oglądaliśmy różne filmy. Humor prymitywny a hotelowe rozmówki nt. penisa głównego bohatera żałosne, nie mające nic wspólnego z fabułą i niepotrzebne.
No chyba, że Twoja opinia jest jednym wielkim żartem i puszczaniem oka, wtedy rozumiem ;)